Beautiful beings to opowieść o tworzeniu i wypracowywaniu wspólnego z dorastającymi rówieśnikami języka, który pozwoli wyrazić swoje traumy, lęki, ale także ogromne pokłady czułości wobec innych. To historia o spełnionym poczuciu przynależności, wymarzonym przez wszystkich odrzucanych w dzieciństwie dzieciakach kumpelstwie, które oparte jest z jednej strony na testowaniu swoich granic, obśmiewaniu kolegów, z drugiej na bliskości i porozumieniu wytworzonym przez wspólne poważne problemy. Ponad wszystko kumpelstwo to jest wspólną codziennością - wagarowaniem na dachach wieżowców, szwendaniem się między plażą a miasteczkiem i przesiadywaniem wspólnie w swoich pokojach po lekcjach.
Islandzki reżyser Guðmundur Arnar Guðmundsson opowiada historię paczki chłopców, którzy w swoich domach mierzą się z nieobecnością rodziców albo ich problemami. Tata Addiego jest alkoholikiem, który nie mieszka z nim, Konni boi wracać do domu ze strachu przed ojcem, Siggiemu ojczym utrudnia życie na każdym kroku, ojciec Balliego przebywa w więzieniu, a matka narkomanka pojawia się ciągle tylko na chwilę i znika. Od samego początku obserwujemy u pierwszych trzech bohaterów agresję, przemoc jakiej dopuszczają się w szkole, bójki ze starszymi, znęcanie się nad słabszymi. Takie wzorce męskości, dorosłości skazują ich często na ustalanie miejsca w hierarchii za pomocą znanym im środkom - przemocy, krzywdząc nie tylko innych, ale także siebie. Z bójek rodzą się problemy, z niewypowiedzianych emocji pod presją bycia twardym kumuluje się coraz większa agresja.
Pierwsze przełamanie historii następuje, gdy nękany w szkole Balli po ataku trafia do szpitala, a po wyjściu z niego chłopcy stopniowo na czele z Adim przyjmują go do swojej paczki. W gruncie rzeczy, jest to opowieść o przyjaźni, dochodzeniu do zdrowia - leczeniu ran z pomocą bliskich osób i nowych relacji, pomimo wszystkich obecnych wciąż problemów domowych, smutku i traum. Guðmundsson w fascynujący sposób obserwuje tę przyjaźń, w której podstawowym sposobem komunikacji dalej jest fizyczność - często bijatyki na żarty, ale też często delikatność - muśnięcia, spojrzenia, czasem nawet przytulenia. Zaczynają oni jednak również uczyć się wytwarzać między sobą wspólny język werbalny - dzielić się szczerymi historiami i ich słuchać. Czystość tych relacji przejawia się w absolutnej lojalności, gotowości do skoczenia za sobą w ogień nawet wtedy, kiedy jest to wbrew im samym. W tym sensie jest to relacja niesamowicie dojrzała, gdyż czują oni za siebie wzajemnie brzemię odpowiedzialność. Pomimo przemocy i problemów z jakimi muszą się mierzyć, ich codzienność bywa po prostu fajna, a czasem wyjątkowa i szalona dzięki przyjaciołom, prawdziwym kumplom, z którymi mogą ją dzielić.
Addi, chociaż twierdzi, że to Konni jest głową paczki, to on opowiada historię. Jest głosem narratora, a widz, mimo, że kamera nie przyjmuje pierwszoosobowej perspektywy, często ma wrażenie, że widzialny świat przepuszczony jest właśnie przez wrażliwość Addiego. Najszybciej ze wszystkich zaczyna dorastać i czuć przesyt przemocą obecną w ich życiach. Mimo, że znajduje się w najmniej problematycznej sytuacji rodzinnej, walczy ze swoimi demonami. Nie wiadomo, czy to powidoki dokonanych i przebytych krzywd, zjedzone grzybki czy może odziedziczona po matce rzekoma zdolność jasnowidzenia budzi w Adim lęki, niepokoje, koszmarne wizje. Ten wątek wprowadza do filmu rzeczywiste w tym świecie, albo jedynie wyobrażone elementy realizmu magicznego. Uporczywe obrazy rozpadu własnego ciała, spadania z Konim w samobójczym akcie czy wizje przewidujące gwałt skłaniają Addiego do próby porzucenia przemocy czy podejmowania konkretnych działań, mających ratować Balliego i jego rodzinę.
Od momentu wyjścia ojca Balliego z więzienia, kolejnej bójki chłopców, nasilających się wizji Addiego następuje drugie przełamanie historii. My - widzowie, dorośli wiemy już, że ta historia nie może zakończyć się dobrze. Chłopcy mimo swojej dojrzałości, naiwnie, w skrajnych emocjach przeliczają swoje siły na zamiary - chcą za wszelką cenę przywrócić sprawiedliwość, pomścić krzywdy swoje i Balliego, pomóc przyjacielowi.
Historia balansuje cały czas między surowym realizmem sytuacyjnym i estetycznym ukazującym bójki, obskurne wnętrze domu Balliego, głębokim mrokiem poniekąd prawdziwych, a poniekąd wyimaginowanych, wyśnionych obrazów przemocy, gwałtu, a chwilami błogości - młodości, wspólnie spędzonych długich popołudni przepełnionych wolnym czasem, nastoletnią nudą, skłaniającą do eksploracji przestrzeni i robienia głupich rzeczy. Niedaleko w tle jest obecna natura islandzkich pejzaży - tak samo jednocześnie surowa i oniryczna jak opowiadana historia.
Ta niesamowicie subtelna i refleksyjna opowieść, sięgając po często ekstremalne życiowe sytuacje i zaglądając w bardzo mroczne zakamarki psychiki bohaterów, jest jednocześnie zmienna i wielogłosowa jak życie - zwykle do bólu realistyczna, chwilami pełna lęku, momentami szczęśliwa.
Antonina Bajer