Image
The Staffroom

Im społeczeństwo jest szczęśliwsze, tym większym prestiżem cieszy się w nim zawód nauczyciela. W fabularnym debiucie Sonji Tarokić, traktującym o współczesnej chorwackiej szkole, nauczyciele i nauczycielki przeważnie sami z niezbyt wielką estymą traktują własny zawód. A przynajmniej tak pokazuje to kamera. Każdy z nich jest już umoszczony na swoim miejscu i skupiony na sobie. Byleby tylko za bardzo nikomu nie podpaść i byle nie było zbyt dużych oczekiwań. Cieszą się z tego, z czego nie potrafi cieszyć się nowoprzybyła pedagożka Annamarija (Marina Redžepović). Jej głównym problemem nie są wcale uczniowie, lecz system edukacji. Widać to wyraźnie na przykładzie jednego z uczniów, który powinien uczyć się w placówce specjalnej, lecz z powodu systemowych zaniedbań, braku funduszy i braku zainteresowania ze strony szkoły i rodziców, pozostaje w placówce, która nie potrafi zapewnić mu odpowiedniej opieki. Kolejnym zmartwieniem Annymariji staje się obłąkany i rozgoryczony życiem nauczyciel historii (Stojan Matavluj). Uczy on dzieci z własnego, niezatwierdzonego przez Ministerstwo Edukacji, podręcznika. O ile w ogóle zdarzy mu się uczyć: przeważnie zdaje dzieciom raporty z własnej paranoi i skarży się nastoletnim uczniom na to, że od dzieciństwa jest śledzony i rzekomo kilkukrotnie próbowano go zabić. Dzieci zdają się tym nie przejmować i nie wiadomo, czy to dobrze, ich obojętność jest jednak niczym w porównaniu z gruboskórnością nauczycieli. Grono pedagogiczne zgodnie z przyjętą zasadą niemieszania się, przymyka oko na każdy konflikt, a zwłaszcza na seksistowskiego i wulgarnego historyka. Wyjątkiem jest zakonnica, która od każdego konfliktu po prostu odwraca wzrok. Dyrektorce (Nives Ivanković) natomiast najbardziej przeszkadzają działania Annymariji, która usilnie próbuje naprawić sytuacje i rozwiązać problem.

Łatwo sobie wyobrazić, jak nisko hierarchii tej szkoły stoi zawód pedagożki. Sytuacji nie poprawia jej nastawienie: swoje obowiązki wykonuje z oddaniem, stara się gasić rodzące się tu i tam spory.

Annamarija stara się pogodzić pracę zawodową z życiem rodzinnym. Nie jest idealistką, nie żąda niemożliwego – ale rzeczywistość zdaje się skrzeczeć bardziej niż powinna. Jest tym typem człowieka, który wszędzie i zawsze ma pod górkę, ponieważ zawsze i wszędzie pragnie zachować się właściwie. Z tego też powodu zawsze i wszędzie cierpi najmocniej.

Film „The Staffroom” najśmieszniejszy jest wtedy, gdy jednocześnie zasmuca. Bo oto w wielowątkowej i wielokonfliktowej fabule, główny wątek to historia tego, jak ludzie, którzy starają się być rzetelni i uczciwi, zderzają się z piekiełkiem wielowymiarowych relacji międzyludzkich.

Główną osią fabularną filmu jest zagoszczenie się Annymariji w tym świecie, który początkowo chce zmieniać. Reżyserka nie potępia jednak swojej bohaterki za konformizm. Niuansuje jej motywacje i starania i umieszcza jej zmagania na szerszym tle skomplikowanych relacji międzyludzkich. Gdy w końcu bohaterka ulga systemowi i zaczyna przymykać oko na to, czego nie mogła zmienić, publiczność może poczuć ulgę. Dzieje się to przy wtórze mniej lub bardziej śmiesznych scen i sytuacji, które jednocześnie zasmucają. I ostatecznie zasmucając, zawsze przynoszą ulgę i pogodzenie się z rzeczywistością. I w tym sensie „The Staffroom” jest opowieścią o tym, ile sił kosztuje bycie przyzwoitym i żyjącym w zgodzie ze sobą człowiekiem, i dlaczego czasami warto tę siłę przekierować na coś, na kogoś, co być może przyniesie więcej szczęścia. Tym kimś wydaje się być synek Annymariji, który opowiada o rzeczach, być może tylko pozornie mniej ważnych od starań o lepszy system edukacji, bo o defekujących na siebie mrówkach i innych insektach.

Współczesny komediowy moralitet? Smutna prawda o systemie szkolnictwa? Gorzka satyra? Jak to bywa w dobrych komediach, wnioski, które oglądający wyciągną z filmu, dotyczyć mogą zarówno fikcji, jak i rzeczywistości.

 

Michał Korda