Image
fot. kadr z filmu

Jeśli Waszemu seansowi hitowego horroru Johna Krasinskiego towarzyszył niemy krzyk przerażenia i zachwytu zarazem, Paramonut ma dla Was dobrą wiadomość. Szykuje się sequel „Cichego miejsca”! O nowej produkcji wiadomo coraz więcej – ciszę przerywa sam reżyser. Nasłuchujcie!

Początkowo nikt nie planował wznowienia „Cichego miejsca”. Świetne przyjęcie tytułu tak przez widzów, jak i krytyków oraz zyski przekraczające 300 milionów dolarów (przy budżecie liczącym zaledwie 17 milionów $), dały włodarzom wytwórni Paramount do myślenia. I tak, studio zgłosiło się do Krasinskiego z propozycją ponownej współpracy. Jaki jest pomysł na „Ciche miejsce 2”?

Emily Blunt, odtwórczyni jednej z głównych ról w horrorze, a prywatnie żona Krasinskiego, uważa, że świetnie sprawdziłby się prequel wydarzeń z filmu. Z drugiej strony, dostrzega też potencjał w tradycyjnej formule przedstawienia dalszych losów bohaterów. „Myślę, że ludzie bardzo zaangażowali się w losy tej rodziny. Na tę chwilę to otwarta księga” – mówiła w jednym z wywiadów. Dziś już wiemy, że jej mąż podąży jeszcze inną ścieżką.

Reżyser zapowiada dość nietypowy sequel. Nowa produkcja nie będzie bowiem kontynuacją wydarzeń z poprzedniego filmu. Ich punktem wspólnym stanie się to samo uniwersum – postapokaliptyczna rzeczywistość, w której każdy dźwięk może okazać się śmiertelny w skutkach. Wszędzie grasują bowiem potwory, reagujące na najmniejszy hałas. W nowym „Cichym miejscu” będziemy jednak świadkami zmagań zupełnie nowych bohaterów z krwiożerczymi kosmitami.

Swoją artystyczną decyzję Krasinski tłumaczy tym, że świat, który stworzył, jest bardzo złożony i szkoda byłoby nie ukazać go także z innych perspektyw. Twórca o polskich korzeniach słusznie wskazuje, że większość hollywoodzkich sequeli skupia się na – często sztucznie kreowanym - powrocie bohatera do tej samej rzeczywistości. W tej sytuacji usilnie fabrykuje się powierzchowną intrygę, często niespecjalnie zwracając uwagę na jej walory narracyjne, tylko po to, by ulubieniec widzów powrócił na ekrany, a film sprzedał. Krasinski nie chce iść tą drogą. To bardzo odważne, ale i mądre posunięcie. „Ciche miejsce” zawdzięcza wszak swoją siłę oddziaływania intymnemu nastrojowi, oddanemu nie tylko w zażyłych relacjach rodziny, ale także w dźwiękowej warstwie, która swą wyjątkowość zawdzięcza oryginalnej koncepcji fabularnej. Źle by się stało, gdyby nagle temperaturę rozgrywającej się w ciszy całości podkręcić o dobre kilkadziesiąt stopni, sprawić, by było szybciej, więcej i... głośniej.

Kontynuacja hitowego horroru jest zatem w dobrych rękach i ma szansę stać się polem do eksploracji postapokaliptycznych realiów w zupełnie innym wydaniu. Czy również i tym razem Paul Thomas Anderson, idol Johna Krasinskiego, będzie zadowolony? Reżyser o polskich korzeniach zebrał spore pochwały od swego starszego kolegi po fachu za swój ostatni film. Biorąc pod uwagę, że nowe „Ciche miejsce” znów ma się wpisać w nowy nurt gatunkowy, zwany „elevated horror”, możemy spodziewać się następnej nietuzinkowej opowieści grozy.

Abbotowie kilka razy wchodzą w interakcje z innymi mieszkańcami uniwersum. Czy któryś z nich nada bieg tej nieszablonowej kontynuacji? Na odpowiedź będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Premiera „Cichego miejsca 2” dopiero w maju 2020 roku.

Monika Żelazko