W ostatnich latach na ekrany kin powróciły flagowe tytuły ze studia Walta DIsneya, a wśród nich: “Aladyn”, “Król lew”, “Mulan”, “Piękna i bestia”, “Księga dżungli” czy “Dumbo”. Widzowie mogli odkryć klasykę na nowo, bowiem twórcy postawili na aktorskie wersje znanych i lubianych dzieł. Teraz przyszła pora na mitycznego “Herkulesa”. Za kamerą - Guy Ritchie!
Producentami filmu są bracia Joe i Anthony Russo, którzy odpowiadają za ostatnie dwa tytuły z uniwersum Avengersów. Zapowiedzieli już, że ich “Herkules” będzie inny niż wszystkie dotychczasowe disneyowskie “powroty do przeszłości”. Myślę, że zawsze trzeba dodać coś nowego - wyjaśnia strategię drugi z nich. Z naszego punktu widzenia kręcenie dosłownej powtórki nie byłoby ciekawe. Tak samo pracujemy przy filmach Marvela. Nie kręcimy dosłownych ekranizacji komiksów, bo uważamy, że jeśli chcesz poznać tę historię, możesz przeczytać komiks. My damy ci inną historię. Podejrzewam, że nakręcimy film w stylu oryginału, zainspirowany nim, ale dodamy coś od siebie.
Warto przypomnieć, że Guy Ritchie ma już nie lada doświadczenie w tego typu produkcjach - wszak “Aladyn” z 2019 roku, z Willem Smithem w roli Dżafara, okazał się największym sukcesem kasowym w jego karierze. Reżyser pracuje obecnie również nad innym projektem. “The Interpreter” ma być thrillerem opowiadającym o żołnierzu, który wraca do strefy walk, by spłacić dług. W roli głównej - Jake Gyllenhaal.
O nowym “Herkulesie” wiadomo też, że pierwszą wersję scenariusza napisał Dave Callaham (“Mortal Kombat”). Najwyraźniej nie spotkała się ona jednak z ciepłym przyjęciem, bo producenci są na etapie poszukiwania dodatkowych scenarzystów.
Monika Żelazko