Image
fot. kadr z filmu

Kiedy malutki słoń Dumbo okazuje się być wybrykiem natury – ma ogromne uszy, które pozwalają mu latać – w cyrku, w którym przyszło mu żyć staje się Innym, którego dotyka odrzucenie i samotność. Słynną opowieść wyprodukowaną przez Walta Disneya w 1941 roku odświeża Tim Burton.

Po kilku ostatnich, mocno krytykowanych filmach Tima Burtona, takich jak „Osobliwy dom Pani Peregrine” (2016) albo „Mroczne cienie” (2012), sukces disneyowskiej adaptacji stał pod niewielkim znakiem zapytania. Zwiastun przypomina amerykańską, familijną epopeję, w której nawet ten odrzucony może odnieść sukces i odnaleźć długo wyczekiwaną akceptację. Takiej moralizatorskiej narracji nie uratowałby nawet baśniowo wykreowany i sfilmowany świat cyrku. Jednak pierwsze reakcje po premierze „Dumbo” okazują się zaskakująco pozytywne. „To prosta historia, w której nie można oczekiwać głębszych tonów. Jednak podczas wyprawy, na którą zabiera nas Burton bawiłem się świetnie. Spokojnie mogę nazwać „Dumbo” najlepszym filmem reżysera w ciągu ostatnich lat.” – pisali amerykańscy dziennikarze.

Krytyk filmowy – Peter Scirett podkreślił również, że „Dumbo” jest jednym z ciekawszych dokonań Disneya, dużo lepszym niż na przykład ostatnie „Piękna i bestia” (2017) albo „Mary Poppins powraca” (2018). Wskazuje, że „Dumbo”, dzięki rozszerzeniu oryginalnej wersji zyskuje szerszą, bardziej interesującą perspektywę. Burton wraz ze scenarzystą filmu – Ehrenem Krugerem – pogłębili wątki ludzkiego świata, na rzecz narracji ze strony Dumbo. Na ekranie zobaczymy Colina Farrela, Eve Green, Michaela Keatona oraz Danny’ego DeVito.

Jak podsumowuje Scirett, nowy film Burtona to około 25% remake’u, a 75% nowego materiału. Spodziewam się jednak, że historia Dumbo nie okaże się poruszającą, mroczną opowieścią na temat uwięzienia w wędrownej, upstrzonej kolorami przyczepie cyrkowej. Myślę, że „Dumbo” będzie bliżej do „Alicji w Krainie Czarów” (2010) niż do „Edwarda Nożycorękiego” (1990). Szkoda, skoro Tim Burton miał tak dużo wolności w kreowaniu disneyowskiej historii, mógł pokusić się na stworzenie opowieści skupionej wokół rygorystycznych, zatrważających warunków w jakich pracują zwierzęta w cyrku. O ile młoda widownia nie byłaby gotowa na pełną grozy cyrkową opowieść rodem z serialu „Carnivale”, o tyle zaznaczenie (w 2019 roku!), że obserwowanie słonia, który wykonuje sztuczki jest przykładem terroryzowania zwierząt oraz kolejną wersją szowinizmu gatunkowego byłoby wręcz konieczne.

O wszystkim przekonamy się jednak już niebawem. Polska premiera 29 marca.

Julia Smoleń