Image
Camera On Jerzy Skolimowski

W piątkowy wieczór 6 maja w Kinie Kijów odbył się pokaz specjalny filmu „Fałszerstwo” w reżyserii Volkera Schlöndorffa. Seans uświetniła obecność Jerzego Skolimowskiego, który w 1982 roku za rolę w tej produkcji otrzymał Niemiecką Nagrodę Filmową. Uroczysty seans zapowiedział dyrektor programowy festiwalu Grzegorz Stępniak, który przedstawił krótki film o twórczości Jerzego Skolimowskiego. Przed samym pokazem odbyła się także rozmowa z artystą poprowadzona przez Grażynę Torbicką.

O Jerzym Skolimowskim myśli się zwykle jako o postaci wybitnego reżysera, jednak w tej edycji Festiwalu jego twórcom zależało na przypomnieniu dzieł z innych dziedzin artystycznych, którymi zajmuje się Skolimowski. Z tego względu zdecydowano się na pokazanie filmu „Fałszerstwo”, w którym artysta przedstawiał swój warsztat aktorski. Jest to opowieść o dylematach moralnych, jakie przeżywa niemiecki dziennikarz, który przyjeżdża dokumentować do Libanu toczącą się tam wojnę domową. Równolegle z tegoroczną edycją Festiwalu w Muzeum Manggha ma miejsce wystawa obrazów Jerzego Skolimowskiego pt. „Jerzy Skolimowski. W malarstwie wszystko mi wolno”.

Przewodnim tematem rozmowy z Grażyną Torbicką była twórczość aktorska Skolimowskiego. Dziennikarka pytała artystę przede wszystkim o kulisy 26 produkcji filmowych, w których wziął udział jako aktor. Torbicka rozpoczęła rozmowę pytaniem o motywacje do uprawiania sztuki aktorskiej, kiedy zdaje się ona być najbardziej ograniczającą wolność artystyczną dziedziną. Artysta odpowiedział żartobliwie, że to właśnie „ograniczona wolność jest najlepiej płatna”. Reżyser opowiadał o początkach swojej kariery - od grania na perkusji, pisania wierszy, tworzenia scenografii aż po malowanie i film. Wspominał napisane przez siebie, beznadziejne w swojej opinii, tomiki poezji, które wykradał po kolei ze wszystkich bibliotek oraz trasę koncertową z zespołem Melomani jako ich najwierniejszy kibic oraz wieczór, kiedy raz próbował nieudolnie zastąpić perkusistę. Swoje początkowe próby różnorakiej działalności artystycznej podsumował słowami „Jedyną drogą, żeby się coś dobrego wydarzyło był film. I jakoś się z tym filmem całkiem udało.”.

Podczas rozmowy Skolimowski opowiedział mnóstwo zabawnych anegdot związanych ze swoją przygodą aktorską - granie w „Avengers” ze Scarlett Johansson, zabranie roli Kalusowi Marii Brandauerowi w filmie „Białe noce”, załatwienie pracy przez Jacka Nicholsona bezrobotnemu reżyserowi, zagranie Jana III Sobieskiego w zbroi na koniu. Jedna z historii dotyczyła dwóch momentów w karierze, kiedy aktor był nieprzygotowany do roli. Pierwszy taki incydent miał miejsce na planie filmu „Eroica” w reżyserii Andrzeja Munka, gdzie miał on być dublerem do roli Krzysztofa Janczara. Skolimowski dostał zadanie, aby zjechać z góry na nartach - zjechał, ale nie umiał się zatrzymać i przewrócił kamerę, lampę, wjeżdżając w nie. Po tym Munk zapytał go, który raz Skolimowski miał narty na nogach. „Odpowiedziałem - pierwszy. I od tej pory się zaprzyjaźniliśmy” . Drugi raz nieprzygotowanie na planie wyszło na jaw podczas kręcenia „Fałszerstwa”. Aktor wspominał, że Volker zapomniał go zapytać, czy umie robić zdjęcia, obsadzając go w roli wojennego fotografa. Skolimowski śmiał się, że w pierwszej połowie filmu widać, iż nie umie on nawet trzymać aparatu, nie wspominając o zmianie ekspozycji czy ustawianiu ostrości.

Oprócz kariery aktorskiej, Grażyna Torbicka pytała reżysera o początki twórczości reżyserskiej. Skolimowski opowiadał o swoim filmie „Start”, za którego otrzymał Złotego Niedźwiedzia w Berlinie. „Żerowałem na samym sobie” - mówił, wspominając pracę nad filmem. Zapytany, jakiego rodzaju było to doświadczenie - dobre, męczące czy bolesne - odpowiedział, że wówczas czuł przede wszystkim, że ponosiła go pasja, a potrzeba, żeby zaistnieć jako artysta była najważniejszą. Przyznał, że nie oglądał filmu już dawno i być może dzisiaj poczułby inne emocje związane z oddaniem filmowi tak dużej części siebie.

Na koniec spotkania Skolimowski odcisnął dłonie - odcisk zostanie umieszczony w Alei Gwiazd na bulwarach. Pogratulowano też filmowcowi zdobycia nominacji do Złotej Palmy w Cannes za jego najnowszy film „IO”, na który niecierpliwie czekamy! Reżyser przyznał, iż w tej produkcji nie zagrał. Zapytany dlaczego tym razem nie obsadził siebie samego, odpowiedział żartobliwe: „nie znalazłem dla siebie roli oraz odpowiednio dużo pieniędzy w  budżecie.

 

Antonina Bajer

fot. Filip Radwański