„Joker” czyli mroczny, oparty na komiksach film opowiadający o słynnym złoczyńcy, stał się triumfatorem tegorocznego Festiwalu w Wenecji. Zdaniem wielu, to niezwykłe zwycięstwo było przede wszystkim zasługą doskonałej roli Joaquina Phoenixa, który znakomicie oddał złożoną naturę swojego bohatera. Aktor wielki talent ma we krwi, czego najlepszym dowodem jest historia jego starszego brata, Rivera.
Po zdobyciu Złotego Lwa na Festiwalu w Wenecji „Joker” Todda Philipsa, rozpoczyna triumfalny przemarsz przez wszystkie najważniejsze imprezy filmowe. W ostatnim czasie tytuł gościł m.in. na Festiwalu w Toronto, uważanym za nieoficjalny początek oscarowej rywalizacji. Podczas jednego z przemówień, powszechnie chwalony za swoją rolę Phoenix, oddał hołd zmarłemu bratu, który przyczynił się do rozwoju jego kariery. Aktor rzadko wspomina publicznie swoje zmarłe rodzeństwo. Przedwczesna śmierć Rivera, bezlitośnie relacjonowana przez amerykańskie media, była niewątpliwym wstrząsem dla znanego ze „Spaceru po linie” (2005) aktora.
River Phoenix na początku lat 90. uważany był za jednego z najlepiej zapowiadających się aktorów młodego pokolenia. Po świetnej roli w filmie „Moje własne Idaho” (1991) Gusa Van Santa, za którą został wyróżniony prestiżowym Volpi Cup na Festiwalu w Wenecji, cały przemysł filmowy patrzył na niego jako na przyszłą supergwiazdę kina. River Phoenix na ekranie pojawiał się już od dzieciństwa. Zaczynał w reklamach, by później, w 1986 roku zachwycić niezwykle dojrzałą kreacją w filmie „Stań przy mnie” (1986) zrealizowanym na podstawie opowiadania Stevena Kinga. Ten wyreżyserowany przez Roba Reinera portret chłopięcej przyjaźni, na przestrzeni lat urósł do rangi klasycznego dzieła o dorastaniu, którego urok nie przeminął mimo upływu czasu.
Niezwykle ważną pozycją w karierze Rivera Phoenixa były także „Stracone lata” (1988) Sidneya Lumeta, gdzie wcielił się w syna poszukiwanej przez FBI pary i został nominowany do Oscara. Młody aktor pojawił się również w jednej z odsłon przygód słynnego archeologa – „Indiana Jones i ostatnia krucjata” (1989), „Wybrzeżu moskitów” (1986) Petera Weira i zimnowojennym „Małym Nikicie” (1988). Obiecującą karierę młodziutkiego aktora zakończyła w 1993 roku nagła śmierć z przedawkowania narkotyków pod słynnym hollywoodzkim klubem The Viper Room.
Jak wspomina Joaquin Phoenix, to właśnie River był osobą, która na powrót przekonała go do aktorstwa. Po szeregu dziecięcych ról, znany z „Gladiatora” (2000) aktor nie miał pewności, czy nadal chce rozwijać swoją karierę. W sukurs przyszedł starszy brat, który nie tylko kazał mu na okrągło oglądać „Wściekłego byka” (1980) Martina Scorsese, ale też pomógł odzyskać wiarę w tą trudną profesję. Kiedy miałem 15 lub 16 lat, mój brat River wrócił do domu z pracy ze „Wściekłym bykiem” na kasecie VHS. Usiadł koło mnie i kazał mi go obejrzeć. Następnego dnia obudził mnie rano i kazał obejrzeć mi film jeszcze raz. Powiedział wtedy: „Kiedy znów zaczniesz grać, to tak masz to robić”. Nie zapytał mnie o moje zdanie, ale po prostu mi powiedział, że mam to robić. I jestem mu za to wdzięczny, bo aktorstwo dało mi niesamowite życie – powiedział Joaquin Phoenix w swoim przemówieniu.
Kaja Łuczyńska