Image
Miss Viborg

Jednym z filmów biorących udział w Konkursie Głównym jest „Miss Viborg”, którą można było zobaczyć w środowy wieczór w Małopolskim Ośrodku Kultury. Po seansie 4 maja podczas sesji Q&A z widownią spotkała się reżyserka filmu Marianne Blicher oraz aktorka odgrywającą tytułową Miss Viborg Ragnhild Kaasgaard.

Blicher, będąca jednocześnie reżyserką, jaki scenarzystką filmu opowiedziała historię o postaci, która pojawiła się w jej dzieciństwie, czyli o Miss Viborg. Była to tajemnicza sąsiadka, która niegdyś wygrała wybory na miss piękności miasteczka Viborg. Reżyserka wraz z innymi dziećmi z osiedla bały się groźnej, starszej pani i uciekały przed nią. Film, jak mówi, jest impresją na temat tego, jak mogło wyglądać życie tej kobiety - co robiła, jaka naprawdę była, co wydarzyło się w jej młodości.

Solvey, czyli tytułowa Miss Viborg, to starsza, samotna kobieta, która handluje nielegalnie lekami czy też narkotykami, jeżdżąc na swoim meleksie wraz z pieskiem o imieniu Paul Eckhart.  Z czasem pomaga jej w tym Kate, nastoletnia sąsiadka, która początkowo chce okraść kobietę. Ma cel zdobycia dużej ilości pieniędzy i przeprowadzenia się do ciepłych krajów. Obecna na spotkaniu aktorka Ragnhild Kaasgaard opowiadała o niesamowitym doświadczeniu grania Solvey, gdyż był to jej debiut filmowy. Na co dzień pracująca jako aktorka teatru dla dzieci Kaasgaard wyznała, że na początku wszystko na planie wydawało jej się ogromnym wyzwaniem, ale dzięki wspaniałej współpracy z reżyserką - wielu wcześniejszych rozmowach, odbytych z nią próbach - od początku wiedziała, że podoła temu wyzwaniu. Reżyserka opowiedziała z kolei o długiej drodze, jaką musiała przebyć w celu znalezienia odpowiedniej aktorki do roli Solvey oraz Kate. Po dwóch latach castingów, 400 przepytanych młodych aktorkach reżyserka w końcu znalazła Isabella Møller Hansen i Ragnhild Kaasgaard, między którymi wytworzyła się chemia. Do roli starszej kobiety potrzebowała z jednej strony aktorki, która powagą będzie potrafiła rozbawić, z drugiej będzie w stanie pokazać prawdziwy, głęboki smutek. Szukając młodszej aktorki, Blicher zależało na tym, aby miała ona młodzieńczą swobodę, radość, naiwność. Udało się to odnaleźć w Hansen, mimo jej wieloletniego doświadczenia aktorskiego.

Reżyserka zapytana o ulubioną scenę w filmie opowiedziała o momencie leżenia Solvey w wannie -  chwili prawdziwego, czystego szczęścia, pewnego rodzaju osiągniętej pełni życia zamkniętej w jednym momencie, spełnienia, mimo niespełnienia wcześniej zakładanych przez lata planów. Publiczność zadała pytanie również o to, czy historia Solvey musiała się zakończyć w taki sposób - czy nie mogła jednak dotrzeć na wymarzoną plażę, spełnić swojego marzenia. Reżyserka odpowiedziała, że od początku znała zakończenie filmu. Powiedziała: We often don’t live for a moment. In order to make us remeber about it, I had to let her die. Zapytana z kolei, czy wierzy w terapeutyczną rolę filmu, odpowiedziała twierdząco. Stwierdziła, że humorem można poruszyć góry - śmianiem się z siebie i nie braniem siebie samych tak bardzo na poważnie.

Blicher przyznała też, że zrobienie filmu zajęło jej 9 lat. Teraz jest już zdecydowanie gotowa, aby wypuścić to dziecko w świat i zająć się innymi historiami, robieniem kolejnego filmu.

 

Antonina Bajer