Image
Timothee Chalamet

Kariera Chalameta przyspiesza. Pojawiła się informacja o kolejnej roli młodego aktora: wcieli się w muzyczną ikonę, Boba Dylana. Film opowie o trudnym momencie kariery barda, którego artystyczne eksperymenty nie zostały dobrze przyjęte przez wiernych fanów.

Zapowiadany film będzie nosił tytuł „Going Electric” i skoncentruje się na roku 1965, gdy Dylan zdecydował się porzucić akustyczne i folkowe brzmienia. Wtedy miał też miejsce słynny występ, podczas którego muzyk zagrał na elektrycznej gitarze i został bezlitośnie wygwizdany przez publiczność, która do tej pory go uwielbiała. Za kamerą stanie James Mangold, reżyser m.in. docenionego przez krytykę „Spaceru po linie” (2005) – biograficznego filmu o Johnnym Cashu, gdzie w artystę wcielił się fenomenalny Joaquin Phoenix.

Mangold podobno podczas przygotowań konsultuje się z Bobem Dylanem, można więc podejrzewać, że „Going Electric” wiernie odda wydarzenia z lat 60. – a przynajmniej będzie zgodny ze wspomnieniami Dylana. Czy artysta zaaprobował wybór Chalameta do roli? Czy aktor wykona piosenki Dylana i zagra na gitarze (czy akustycznej, czy elektrycznej)? Na razie nic o tym nie wiadomo, ale trzeba przyznać, że młody aktor nadaje się przynajmniej wizualnie: szopa ciemnych włosów, szczupła sylwetka, melancholijne spojrzenie. Jeśli współpraca z Mangoldem dojdzie do skutku, będzie to dla Chalameta okazja do współpracy z kolejnym uznanym reżyserem. Ostatnio ma do takich szczęście: wystarczy wspomnieć pracę z Gretą Gerwig na planie „Małych kobietek” (2019) czy trwające zdjęcia do „Diuny” (2020?) – kolejnego projektu Denisa Villeneuve.

Jak dotąd nie powstała typowa filmowa biografia Dylana. Warto jednak wspomnieć o „I’m Not There. Gdzie indziej jestem” (2007), biografii niekonwencjonalnej w reżyserii Todda Haynesa. Sześć postaci, granych przez Christiana Bale’a, Cate Blanchett, Marcusa Carla Franklina, Richarda Gere’a, Heatha Ledgera i Bena Whishawa oddawało różne etapy kariery i życia Boba Dylana. Świetny, oryginalny film z rewelacyjną muzyką trudno jednak nazwać konwencjonalną biografią. Osoby niezorientowane w życiorysie artysty mogły łatwo zgubić wątek. O Dylanie próbował opowiedzieć też Martin Scorsese w filmie dokumentalnym „No Direction Home” (2005).

Rola Dylana może okazać się przełomowa dla Chalameta. Projekt może być też kontynuacją dobrej passy Mangolda. Jego niedawny „Ford v Ferrari” zarobił około 200 mln dolarów i zbiera pozytywne recenzje.

Joanna Barańska

Źródło: CNN