1 maja festiwalowa publiczność miała okazję obejrzeć najnowszy film Kingi Dębskiej „Zupa nic”, a następnie posłuchać rozmowy z jego twórczyniami i twórcami podczas sesji Q&A - reżyserką i scenarzystką Kingą Dębską, operatorem Andrzejem Wojciechowskim, producentem Zbigniewem Domagalskim i aktorką Ewą Wiśniewską.
Film został okrzyknięty przez prowadzącą najczulszą opowieścią o PRL-u. Reżyserka sportretowała rodzinę - małżeństwo, dwie córki i babcię - mieszkającą w bloku z wielkiej płyty. Urokliwość tego obrazu wynika z jednej strony z przedstawienia zwyczajnej codzienności przepełnionej wzajemną, rodzinną miłością, z drugiej z sentymentu do lat młodości jego autorki. Sentymentalizm filmu wynikał też z tego, że, jak przyznała aktorka Ewa Wiśniewska, każdy na planie miał swoje wspomnienia z PRL-u, którymi chcieli się podzielić, z czego powstało wiele tekstów oraz scen, które nie zostały zawarte wcześniej w scenariuszu. Reżyserka powiedziała, że zrobiła ten film z potrzeby powrotu do lat dzieciństwa, a scenariusz był zainspirowany jej historią. Chciałam się wykąpać w dzieciństwie i spotkać się z rodzicami w dziecięcy sposób. Przyznała, że po latach myślenia o trudnościach rodzinnych relacji i opowiadania o tym w swoich filmach, tym razem pragnęła stworzyć jasną, ciepłą historię o beztrosko wspominanym przez siebie dzieciństwie. Film udało się zrobić bez pretensji - do matki, do ojca, do czasów itd. - mówiła Dębska. Jej drugą motywacją do zrobienia „Zupy nic” była chęć pokazania córce możliwości przeżywania szczęścia w trudnych czasach.
Dziecięcą perspektywę, jak mówił Andrzej Wojciechowski, twórcy i twórczynie starali się przedstawić także za pomocą ciepłych kolorów i barwnych kadrów. Pojawia się również w filmie kilka czarno-białych scen, będącymi fragmentami kronik. Operator opowiadał również o inspiracji w tworzeniu scenografii zdjęciami Chrisa Niedenthala - fotografa, który portretował ludzi we wnętrzach PRL-owskich domów.
Podczas spotkania został poruszony także temat zmian, jakie dokonały się odnośnie roli kobiety, mężczyzny w polskim domu na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Matka, grana przez Kingę Preis, została określona przez Kingę Dębską jako „czechowska tęsknica”. Jest ona jednocześnie trochę szczęśliwa i nieszczęśliwa. Z jednej strony cały czas powtarza, że rozwiedzie się z mężem, wyjedzie, z drugiej bardzo kocha rodzinę, bardzo o nią dba i organizuje jej całe życie.
Twórcy i twórczynie opowiadali także o pomyśle na tytuł. Zupa nic, nazwa słodkiej zupy przygotowywanej w czasach PRL-u z paru dostępnych składników, ma być metaforą czasów. Niby niczego nie było, a jednak wszystko było - powiedziała reżyserka.
Film nie stawia się powyżej widza, żeby się z nim naprawdę spotkać. - podsumowuje swój film Dębska. Udało się to osiągnąć dzięki komizmowi i bardzo zwyczajnych, pełnych wad i dobra bohaterach, których nie da się nie polubić.
Film bierze udział w Konkursie Polskich Filmów Fabularnych.
Antonina Bajer
fot. Kasia Bil