Image
123

Ulubieniec publiczności na całym świecie i bohater chyba najczęściej oglądanego w święta Bożego Narodzenia filmu. Myślicie, że znacie „Kevina samego w domu” (1990) na pamięć? Przekonajmy się!

Zacznijmy od finansów - „Kevin sam w domu” znalazł się nawet w Księdzie Rekordów Guinessa jako komedia familijna z największym wynikiem w box officie. Zyski przekroczyły niebotyczną sumę 533 000 000 dolarów.

Czy plakat do filmu, na którym blondwłosy chłopiec wrzeszczy i trzyma twarz w dłoniach czegoś wam nie przypomina? Tak, twórcy chcieli tym słynnym już ujęciem nawiązać do „Krzyku” Edwarda Muncha.

No właśnie, czy jesteście w stanie sobie wyobrazić, że małego rozrabiakę mógłby zagrać ktoś inny niż Macaulay Culkin? Twórcy filmu, mimo iż tworzyli scenariusz właśnie z myślą o nim, mieli nie lada trudności z przekonaniem chłopca do zagrania Kevina. Reżyser Chris Columbus zdecydował się przesłuchać aż setkę dziecięcych aktorów, aby udowodnić i sobie, i Macaulay’owi, że jest stworzony do tej roli. Żadnych wątpliwości nie miał za to John Hughes – scenarzysta, który wpadł na pomysł komedii z Culkinem po ich wspólnej pracy na planie „Wujaszka Bucky’ego” (1989).

Nie tylko Culkina mogło zabraknąć w świątecznym przeboju. Do roli matki chłopca brano pod uwagę między innymi: Diane Keaton, Carrie Fisher, Jodie Foster, Glenn Close, Meg Ryan, Holly Hunter, Jamie Lee Curtis, Helen Hunt, Laurę Dern, Michelle Pfeiffer, Jessicę Lange, Sharon Stone i Sigourney Weaver. Natomiast ojciec Kevina mógł mieć twarz: Harrisona Forda, Michaela Douglasa, Billa Murray’a, Johna Travolty, Kevina Costnera, Toma Hanksa, Seana Penna, Mela Gibsona, Jacka Nicholsona, Martina Sheena, Sylvestra Stallone’a. Przypomnijmy - ostatecznie angaż otrzymali Catherine O’Hara i John Heard.

Z kolei rolę jednego z bandytów odrzucili niemniej znani aktorzy – mowa o Robercie De Niro i Dannym DeVito. Postać gangstera, w którego finalnie wcielił się Joe Pesci, swoje imię zawdzięcza bohaterowi z dzieła Orsona Wellesa. W „Trzecim człowieku” z 1948 roku także pojawia się niejaki Harry Lime. Podobno Pesci starał się w filmowym Kevinie wzbudzać prawdziwy lęk – unikał go na planie, a w jednej ze scen naprawdę ugryzł go w palec.

Przestępczym artnerem Harry’ego jest nieco mniej rozgarnięty Marv. Kreujacy go Daniel Sterv zgodził się nakręcić słynną scenę z pająkiem spacerującym mu po twarzy tylko jeden raz. Aktor musiał powstrzymywać się nie tylko od niekontrolowanych ruchów, ale i wydawania dzwięków – wszystko po to, by nie przestraszyć owada. Jego histeryczny wrzask dodano zatem już w postprodukcji.

W obu częściach serii o świątecznych perypetiach Kevina ogląda on czarno-biały film, którego fragmenty wykorzystuje potem, by nastraszyć dorosłych. W rzeczywistości owa produkcja nie istnieje. Sceny, które widzimy wspólnie z Kevinem powstały na potrzeby komedii i były inspirowane „Aniołami o brudnych twarzach”, filmem gansterskim z 1938 roku.

Elvis żyje! I to na planie „Kevina samego w domu” – podobno niektórzy dostrzegają legendę muzyki gdzieś na drugim planie, gdy pani McCallister krzyczy przy recepcji na lotnisku.

Wreszcie, czy zastanawialiście się kiedyś, jak to w ogóle możliwe, że rodzina Kevina nie odkryła jego nieobecności podczas odprawy na lotnisku? Wszystko przez to, że tata chłopca przypadkowo wyrzucił do kosza bilet syna. Moment ten widzimy na ekranie dosłownie przez kilka sekund, na dodatek bez zbliżenia na imię chłopca, które widnieje na blankiecie. Wiecie zatem już teraz, na co (i kogo – Elvis!) zwrócić uwagę podczas tegorocznego seansu z Kevinem!

Monika Żelazko