Image
Peggy Sue wyszła za mąż

Zapomniana praktyka oglądania filmów z samochodu powraca do łask za sprawą epidemii. To kolejna kompletnie nieprzewidziana konsekwencja Covid-19, tym razem polegająca na reanimacji pozornie anachronicznej formy rozrywki, która okazuje się zaskakująco adekwatna do nowych, epidemicznych czasów.

Nekrologi kina samochodowego trzeba podrzeć i wyrzucić do kosza. Oglądanie filmów na wielkim ekranie, z zacisznego wnętrza własnego pojazdu, ewidentnie wróciło do łask i to nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ojczyźnie drive-in theatres. W sieci aż roi się od informacji na temat kolejnych polskich miast organizujących takie pokazy – w samym Krakowie otworzyły się aż dwa tego typu kina. Również w innych krajach nie brakuje podobnych inicjatyw. W Urugwaju, wielkie kino samochodowe otwarto na płycie głównego lotniska w stolicy, tymczasowo zamkniętego dla ruchu lotniczego. Zamiast samolotów gromadzą się tam spragnieni rozrywki kinomani, zamknięci w bezpiecznej przestrzeni swojego pojazdu, którzy oprócz oglądania filmów mogą także posilić się przekąskami zamawianymi za pośrednictwem aplikacji WhatsApp i przynoszonymi przez „zamaskowaną” obsługę.

Kina samochodowe to bezpieczna forma uczestnictwa w kulturze filmowej, dostosowana do wymagań czasu epidemii. Daje możliwość wspólnego przeżywania emocji z innymi i chwilowego odpoczynku od domowych czterech ścian. Pomaga także w utrzymywaniu słynnego dystansu społecznego. Nie bez znaczenia jest wygoda – każdy widz może dowolnie (w granicach możliwości pojazdu) zadbać o swój komfort rozkładając fotel oraz przywożąc dowolną ilość poduszek, kocy czy przekąsek.

Historia kin samochodowych jest zaskakująco długa. Pierwszy tego typu przybytek otworzył się w Stanach Zjednoczonych już w 1915 roku, a w latach 30. stałe kina typu drive-in istniały w wielu zakątkach kraju. Prawdziwy szczyt ich popularności przypadł na lata 50. i 60. – epokę powojennej prosperity, w której rodziny stawały się coraz liczniejsze, a na ulicach pojawiało się znacznie więcej samochodów. Co ciekawe, kina samochodowe miały bardzo sprzeczny, podwójny status. Z jednej strony uważane były za rodzinną rozrywkę, w której uczestniczyli zarówno rodzice jak i pociechy, mogące w czasie seansu buszować na pobliskim placu zabaw czy w sklepiku z przekąskami. Z drugiej jednak, widziano w nich miejsca pełne moralnego zepsucia i rozpusty, gdzie przyjeżdżała młodzież bardziej zainteresowana romansami, niż filmowymi fabułami. Z czasem popularność kin samochodowych zaczęła spadać, a przyczyniła się do tego m.in. telewizja oraz wypożyczalnie kaset wideo.

Narodowa kwarantanna sprawiła, że wszystko przeniosło się do sieci. Specjalną ofertę przygotowały muzea, domy kultury, festiwale, fundacje i organizacje, a platformy streamingowe zalewały odbiorców treściami dostępnymi prosto z kanapy. Ostatnie miesiące udowodniły jednak dosadnie, że „film” nie jest tym samym co „kino”. Tęsknimy za możliwością oglądania ruchomych obrazów w towarzystwie innych ludzi, wspólnymi wzruszeniami, wybuchami śmiechu oraz intymną, na poły magiczną atmosferą sali kinowej. Kina samochodowe starają się zapełnić pustkę po tradycyjnych seansach. Oferują bezpieczeństwo, o które znacznie trudniej będzie zadbać stacjonarnym świątyniom X muzy, od zawsze stawiającym na bezpośrednie relacje międzyludzkie, spotkania i wymianę myśli.

Kaja Łuczyńska