Image
fot. kadr z filmu

„Corporate Animals”, jeden z najgłośniejszych filmów tegorocznego festiwalu w Sundance, to prawdziwa gratka dla wielbicieli dziwnego kina. Gwiazdorska obsada, korporacyjna kultura, nieudany wyjazd integracyjny, halucynacje oraz… kanibalizm? 

Wśród najgorętszych tytułów trwającego jeszcze festiwalu w Sundance, wymieniany jest także najnowszy film Patricka Brice’a „Corporate Animals”. Reżyser, znany z niezależnych produkcji takich jak „Szalona noc” (2015) czy „Dziwak” (2014), słynie z rozprawiania się ze współczesnymi lękami poprzez humor i absurdalne sytuacje. Tworzy filmy, które szokują i prowokują, są zdecydowanym powiewem świeżości, ale nie wszystkim przypadają do gustu.  

Najnowszy film reżysera, „Corporate Animals”, opowiada o korporacji, zmagającej się z licznymi trudnościami. Choć oferowany przez firmę produkt – jadane i ekologiczne sztućce – wydaje się strzałem w dziesiątkę, to przedsiębiorstwo zmaga się z licznymi problemami natury ludzkiej. Wiele z nich związanych jest z postacią egoistycznej i zaborczej szefowej, granej przez Demi Moore. By naprawić relacje w firmie, pracownicy udają się w góry na wyjazd integracyjny. Jak można się łatwo domyśleć, ich podróż pełna jest nieprzewidzialnych zdarzeń (również ze skutkiem śmiertelnym), a cała ekipa zostaje w końcu uwięziona w odciętej od świata jaskini. W obsadzie oprócz gwiazdy „Uwierz w ducha” (1990) znaleźli się także Ed Helms („The Office, „Kac Vegas”), Karan Soni („Deadpool”), Calum Worthy („American Vandal”) oraz Jessica Williams („Fantastyczne zwierzęta”). 

Choć opis fabuły może przywodzić na myśl typowe horrory w rodzaju „Zejścia” (2005) czy „Jaskini” (2005), naczelnym celem „Corporate Animals” nie jest przerażanie. Film Brice’a to pełna niewyszukanego humoru satyra na świat biznesu i korporacji, żartująca ze wszystkiego i wszystkich, nieznająca żadnych świętości. Bardzo szybko okazuje się, że budowana przez władze firmy atmosfera równości, tolerancji i afirmacji inności była jedynie fasadą, skrywającą uprzedzenia, stereotypy i wrogość. Jak wyliczają recenzenci, w „Corporate Animals” padają żarty m.in. na temat molestowania, defekacji czy Harveya Weinsteina. 

Żeby dodać jeszcze „Corporate Animals” dziwności, warto przypomnieć, że jakiś czas temu w sieci pojawiły się doniesienia na temat udziału w filmie piosenkarki Britney Spears. Miała ona pojawić się jako „duch Britney Spears” w scenie halucynacji, jednak szczegóły na temat jej występu pozostają tajemnicą. Podobnie z resztą jak jeden z kluczowych tematów filmu – kanibalizm. Uwięzieni w jaskini pracownicy wielokrotnie rozmawiają na temat tego gwarantującego przetrwanie rozwiązania, ale to kto kogo ostatecznie zje, pozostaje tajemnicą. Wielbiciele dziwnego kina, szykujcie się na „Corporate Animals”!

Kaja Łuczyńska